Arnold Schönberg pisał muzykę, której nie da się słuchać. Z muzyką nie ma to zupełnie nic wspólnego. Beznadziejne, teoretyczne dywagacje, które nie dość, że nie brzmią dobrze, ale jeszcze powodują ból głowy.
Jeśli spotykasz się z muzyką Arnolda Schönberga po raz pierwszy, też masz pewnie takie myśli. Jego najbardziej znane utwory nie dość, że brzmią dziwnie (mówiąc delikatnie), to jeszcze są (o zgrozo!) po niemiecku.
Co zatem zrobić, jeżeli chcesz bezboleśnie zapoznać się z jego twórczością i dowiedzieć co nieco o samym kompozytorze?
Przed Tobą 5 wskazówek, które Ci w tym pomogą.
Zacznij od Verklärte Nacht
Przemieniona Noc to jeden z wczesnych utworów Arnolda Schönberga. Jest zainspirowany muzyką późnego romantyzmu (szczególnie Brahmsem i Wagnerem) i dzięki temu słucha się go dosyć łatwo. Utwór ten napisany został na sekstet smyczkowy, a potem kompozytor przerobił go na orkiestrę smyczkową – i ta wersja jest najbardziej popularna. Jest to utwór programowy, zainspirowany poematem Richarda Dehmela o tym samym tytule.
Krzycz, łkaj i wyrażaj emocje
Pierrot Lunaire – to utwór, w którym kompozytor zastosował tak zwany Sprechstimme – czyli coś z pogranicza śpiewu i mowy. Jego celem było wyrażenie skrajnych emocji, które niesie tekst utworu. Napisany został do wybranych wierszy Alberta Giraud z cyklu o tym samym tytule. Utwór należy do jednego z czołowych dzieł ekspresjonistycznych w muzyce (tak jak Krzyk Muncha w malarstwie).
Rozwiąż muzyczne sudoku
System dodekafoniczny, z którym Schönberg jest najbardziej kojarzony, to takie muzyczne sudoku. Kompozytor stwierdził, że chce wymyślić muzykę od nowa i wprowadził system, w którym każdy z dźwięków jest równie ważny. Utwory dodekafoniczne opierały się na tzw. serii – czyli 12 dźwiękach różnych wysokości, z których żaden się nie powtarzał.
Seria w utworze mogła pojawić się w postaci oryginalnej, do góry nogami (inwersja), od tyłu (rak) i od tyło do góry nogami (rak inwersji). Co więcej, żaden z dźwięków serii nie mógł się zamienić miejscami z “sąsiadem”. Wydawać by się mogło, że to kompletnie matematyczny wymysł i pozostaje nam pożegnać się z muzyką, ale – co dziwne – w wydaniu Schönberga – brzmi to dosyć ciekawie.
Schönberg przepowiadał dodekafonii ponad 100 lat popularności, tak jednak się nie stało. Jej istnienie ogranicza się do twórczości kompozytorów tzw. Drugiej Szkoły Wiedeńskiej: trzech panów z imionami na A i “ber” w nazwisku: Arnold Schonberg, Alban Berg, Anton Webern. Berg i Webern byli uczniami Arnolda.
Obejrzyj obrazy Schönberga
Oprócz tego, że był kompozytorem, Arnold Schönberg spełniał się również w dziedzinie malarstwa. Malował głównie autoportrety, a jego obrazy obecnie są doceniane przez krytyków. Szczególną cechą tych powstałych na początku XX wieku portretów są oczy i przenikliwe spojrzenie. To tak, jakby kompozytor spoglądał w niedaleką przyszłość i widział nazistów, II wojnę światową i falę antysemityzmu, która spowodowała jego emigrację do Stanów Zjednoczonych. Będąc na emigracji bardzo przeżywał to, co działo się w Europie. 2 lata po zakończeniu II wojny światowej napisał utwór Ocalały z Warszawy na recytatora, chór męski i orkiestrę. Tekst do tego przejmującego utworu stanowiły relacje świadków likwidacji warszawskiego getta.
Wystrzegaj się 13-stki
Schönberg cierpiał na triskaidekafobie, czyli przesady lęk przed liczba 13. Unikał wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z liczbą 13, w 13 dzień miesiąca niemalże nie wychodził z domu. Bał się tej trzynastki do tego stopnia, że kiedy zorientował się, że tytuł jego dodekafonicznej opery Moses und Aaron ma 13 liter, skrocił go do Moses und Aron (przez jedno „a”). Opery nie udało mu się ukończyć – choć trzynastka nie miała z tym nic do czynienia.
Zrządzeniem losu urodził się 13 sierpnia 1874, a zmarł – UWAGA – w piątek 13 lipca 1951, w wieku 76 lat (7+6=13).
Mimo, że uznawany jest za muzycznego rewolucjonistę, sam uważał się za kontynuatora wielkiej tradycji muzyki niemieckiej – mówił, że inspiracją dla niego jest Wagner, Brahms, a nawet Mozart. Przyznasz pewnie, że w muzyce Schönberga trudno jest usłyszeć elementy tych wpływów. Ale teraz, kiedy już wiesz jak się zabrać za jego twórczość, nie wydaje się już taki straszny, co?